Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 30 maja 2011

Ładowanie akumulatora duchowego :)


To niesamowite jak wielu ludzi zainteresowało się moją historią i odwiedziło bloga. Poczułam..... jakby pojawiło się "światełko w tunelu" i szansa na leczenie :)))
Mam świadomość tego, że czeka mnie bardzo trudny czas..........w końcu to wyścig z czasem o moje życie. Dlatego przez ostatnie 3 dni ładowałam swój "akumulator duchowy" na rekolekcjach, aby mieć siły na to co mnie jeszcze czeka.


Szczerze Wam się przyznam, że jestem pełna obaw. Analizując ostatnie 6 lat mojego życia od momentu diagnozy robiłam wszystko i starałam się żyć tak jak przed chorobą. Bardzo chciałam, aby moje dzieci w jak najmniejszym stopniu odczuwały to, że ich mama choruje na raka. Tak naprawdę żyliśmy normalnie ciesząc się każdym dniem poza tym, że od czasu do czasu wyjeżdżałam do szpitala na kilka dni, dwa razy traciłam włosy i przez kilka dni po chemioterapii nie mogłam normalnie funkcjonować, bo miałam pochemiczne dolegliwości..... Jednak niewiele osób o tym wiedziało co nas dotyka. Teraz sytuacja się zmieniła........już nie będę anonimowa.....ani ja , ani moja choroba, ani moja rodzina. Jednak dzięki temu wiem jak wielu jest wspaniałych, wrażliwych ludzi o wielkim sercu, którzy starają się pomóc.

Pamiętam jak śledziłam historię baletnicy Izy Sokołowskiej, ślicznej, młodej mamusi, która też walczyła o życie. Jej ostatnią szansą na ratowanie życia był wyjazd do Chin. Pomyślałam sobie wtedy, że ja to jednak mam szczęście w nieszczęściu, bo mnie mogą jeszcze leczyć w Polsce i nie muszę szukać pomocy zagranicą. Moja pani doktor to wspaniały człowiek. Lekarz z powołania. Zawsze mogę na nią liczyć i wiem jak bardzo stara się, aby mi pomóc. W tej chwili zaryzykowała i podała lek, który nie wiadomo jak zadziała na moje serce, ale nie odmówiła i ratuje mnie jak tylko może. Wyjazd Izy na leczenie do Chin i to, że została tam wyleczona to dla mnie ogromna nadzieja, że mi też mogą pomóc. Jednak liczy się czas........choroba nie poczeka za pieniędzmi a czas niestety ucieka.......

Mam jednak nadzieję, że dzięki Wam to się uda i już niedługo mój wyjazd na leczenie będzie realny. Iza i członkowie z Light Of Hope to cudowni ludzie. Bardzo mnie w tym wszystkim wspierają i służą pomocą. To wspaniałe, że Iza otrzymała pomoc a teraz pomaga innym potrzebującym.

"Akumulator duchowy" naładowany do pełna + wasza pomoc = to ja już nie mam wyjścia.......dam radę!!!
A "światełko w tunelu" niech świeci najmocniej jak tylko się da!!!


PayPal

Moje kochane aniołeczki dziękuję Wam z całego serca za te wszystkie ciepłe słowa i wsparcie jak mi okazujecie :)
Jeszcze nie mam numeru konta. Jest już fundacja, która zgodziła się pomóc. Niestety, wymaga to jeszcze kilku formalności, które wymagają przesłania dokumentacji drogą pocztową. Mam jednak otwarte konto PayPal dla osób, które chciałyby mi udzielić pomocy w tej formie.

PayPal: renatapawel@op.pl




piątek, 27 maja 2011

Kochani jestem bardzo wzruszona, bo już mnóstwo osób zaoferowało swoją pomoc, Niestety, jeszcze nie mam konta, ponieważ jest w trakcie załatwiania przez fundację. Bardzo pomaga mi w tym Iza Sokołowska, która została wyleczona w Chinach razem z członkami "Lightofhope".Konto prawdopodobnie będzie w poniedziałek. Jak tylko będę miała numer zamieszczę na stronie. Jednak już teraz proszę Was z całego mojego osłabionego, ale pełnego wdzięczności serducha o pomoc w realizacji tego celu, którym jest moje ŻYCIE.........

O Renatce

Mam 35 lat i od 6-ciu lat walczę z rakiem piersi.
Mam przerzuty do wątroby, płuc i prawdopodobnie w kościach. Do tej pory mój organizm całkiem nieźle sobie radził, ale niestety jest coraz
trudniej.
Chemioterapie, które przeszłam uszkodziły mi serce.

Lekarze zaryzykowali i w tej chwili podają mi xelodę, ale nie wiadomo jak ona
będzie działała na moje serce i w związku z tym nie wiadomo jak długo będę mogła ją jeszcze stosować. Może się okazać, że trzeba będzie zakończyć terapię, a niestety już nic więcej nie mogą mi zaoferować.
Konsultowałam się z lekarzami w Chinach, ponieważ oni stosują bardzo
nowatorskie metody krioterapii, embolizacji, chemioterapii podawanej do
guzowo i terapii genetycznej. Te metody nie działają na cały organizm i
serce jak w przypadku podawania chemii dożylnej, więc jest to dla mnie
ogromna szansa na skuteczne leczenie. Po zapoznaniu się z moimi wynikami
chińscy lekarze powiedzieli, że mogą mi pomóc i zrobią co tylko mogą,
ale muszę jak najszybciej przyjechać do Chin.
Niestety,
wstępny koszt terapii wynosi 150 000 zł i nie stać mnie
na takie leczenie, dlatego chciałabym zapytać czy pomogli by mi Państwo w
zbieraniu pieniędzy. Ja zupełnie nie mam pojęcia jak się do tego zabrać
a czas niestety ucieka
Błagam o pomoc... dopóki oddycham, cały czas mam nadzieję...bo mam dla kogo żyć. Mam wspaniałego męża i dwójkę dzieci, które jeszcze mnie potrzebują.
Pozdrawiam