Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 17 lipca 2011

Tianjin, niedziela 17 lipca 2011r.




Weekend minął prawie spokojnie. Były same kroplówki i miałam nadzieję, że samopoczucie z każdym dniem będzie lepsze. Niestety, okazało się, że dopiero dzisiaj dopadły mnie skutki uboczne ostatniego leczenia. Cały dzień byłam bardzo słaba, odczuwałam bóle, więc bez środków przeciwbólowych nie dało rady a do tego przyplątały się wymioty. Po tabletkach pół dnia przespałam, nawet w kościele usypiałam. Dzisiaj znów zeszło 100 ml płynu z opłucnej co spowodowało kolejne bóle przy oddychaniu.
W tym tygodniu opuszczają nas nasze sympatyczne krajanki Pani Grażynka ze swoją tłumaczką Kingą wracają do Polski. Będzie nam ich bardzo brakowało. Miło było porozmawiać w ojczystym języku i wymieniać się chińskimi doświadczeniami. Obcokrajowcy tutaj to wielka rzadkość. Cały czas czujemy jak jesteśmy obserwowani. Chińczycy każdy nasz ruch rejestrują i nieraz komentują, ale są w tym bardzo sympatyczni i pomocni. Żałuję, że nie rozumiem tego języka.
Jutro kolejny zabieg. Tym razem brachyterapia na zmiany w okolicy mostka. Odczuwam lekki niepokój …… to kolejna niewiadoma, ale jeśli będzie tak jak podczas wcześniejszych zabiegów to nie powinno być aż tak źle. Boję się bólu, bo jak w Polsce miałam w tej okolicy robioną biopsję to ból był tak silny, że przez ok. 10 minut nie byłam w stanie rozmawiać. Jutro znów nocujemy w szpitalu, więc informacje przekażę Wam we wtorek, albo w środę. To zależy jak będę się czuła. Moje aniołeczki przesyłam Wam moc pozdrowień i uścisków. Kochani, modlitewne wsparcie jest mi bardzo potrzebne.
Panie Jezu otocz mnie swoją opieką, daj mi siłę i zabierz wszelki niepokój. Prowadź rękę lekarza, aby wszystko udało się jak najlepiej. Jezu ufam Tobie…”